Za szybko napisnąłem jakiś klawisz.
Gdy już ustaliliśmy szczegóły przyszłej współpracy odetchnąłem z ulgą.Pacjenci przychodzący do gabinetu zawsze pytali czy będzie laboratorium.Przez jego brak niektórzy z nich rezygnowali z wizyty.
W dniu kiedy laboratorium miało rozpocząc działalnośc dostałem od Peter`a sms.Pojechał do innego miasta odwiedzic kogoś w szpitalu.mam się go spodziewac w następnym tygodniu.Była środa,dwie minuty przed rozpoczęciem przyjmowania pacjentów.
Peter nie wiedział,że w tym samym momencie stracił pracę.Ja jednak miałem ogromny problem.Musiałem natychmiast znaleźc kogoś na jego miejsce.
Okazało się,że to nie będzie łatwe.
niedziela, 5 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:)zawsze można edytować posta :) choć brzmi oryginalnie i jest dzięki temu spontaniczny a nie ugładzony. Pozdrawiam ciepło Kenię z ciepłej, a nawet gorącej (ponad 20 stopni na początku kwietnia!) Wrszawy. JM
OdpowiedzUsuńDużo musi samozaparcia kosztować ta praca, a może misja życia?
OdpowiedzUsuńMoże i lepiej, że stracił pracę.
Życzę spotkania tego właściwego człowieka.
Pozdrawiam JM