niedziela, 26 czerwca 2011

KENIA, KENIA...Znowu Kenia

Jestem jak ten wyrodny ojciec. Najpierw sprowadzam dziecko na świat a potem nie martwiąc się o jego dalsze losy zostawiam na pastwę sił dobrych i złych.
Pojąłem jednak swój błąd. I wracam. Wracam.
Nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. A miało być inaczej. Żadnych podróży. Spokojnie w domu siedzieć obiecałem. Ale coś jest w tym straszliwym wynalazku ludzkim, że wciąga mnie jak narkotyk.
Za chwilę ruszamy ponownie.
W te same miejsca. Do tych samych ludzi. A przecież na pewno będzie inaczej. Nie wchodzi się podobno dwa razy do tej samej rzeki.
Za chwilę ruszamy ponownie.
Do miejsc innych i do ludzi innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin