wtorek, 31 marca 2009

Od wspomnień jednak nie ucieknę.I właściwie nie dbam o to czy ktoś to będzie czytać.To moje własne rozliczenie się z samym sobą.Żebym wiedział gdzie jestem i dokąd i dlaczego zmierzam,muszę wiedzieć jak to się stało i skąd tu przyszedłem.Wiec będą wspomnienia.Tymczasem muszę jednak stoczyć bitwę z moskitami.Po kilkutygodniowej nieobecności,w domu w Nairobi,zaroiło sie od moskitów.
Do czego komuś potrzebne są cudze wspomnienia?
A jednak ciągle czuję potrzebę pisania.Niedawno myslałem,że już jej nie mam.Że wystarczy mi zaszyć się w odludnym miejscu i robić swoje.Niedługo znowu schowam sie tam gdzie ani prądu,ai internetu.Na kilka miesięcy,może pół roku...



Mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy. Potem pokażę to pisanie moim znajomym... Może nie będą mnie źle wspominać. Ta historia potrwa chwilę.
A zacznie się od Rericha:

ZOSTAWIAM

Przygotowałem się by, ruszyć w drogę.
Zostawiam wszystko, com posiadał.
To dla was, przyjaciele.
Teraz po raz ostatni dom mój
obejdę. Jeszcze raz
wszystko obejrzę. Na podobizny przyjaciół
raz jeszcze popatrzę.
Po raz ostatni. Już wiem,
że tutaj nic mego nie zostało.
Przedmioty i wszystko, co mnie krępowało,
oddaję z własnej woli. Bez tego
Czuć się będę swobodniej. Ku temu,
kto mnie przyzywa, odejdę
wyzwolony. Jeszcze raz
dom obejdę. Obejrzę raz jeszcze
to wszystko, od czego się uwolniłem.
Od czego jestem wyzwolony, w decyzji swej
nieugięty. Nie obchodzą mnie podobizny
przyjaciół moich i rzeczy, które
były moimi. Idę. Spieszno mi.
Ale raz jeszcze, raz jeszcze
ostatni obejdę to wszystko, co
zostawiam

1918

Tłumaczenie: Andrzej Szymański. Ze zbioru "ZNAKI"



Więc i ja obejdę jeszcze raz miejsca, których być może już nie zobaczę. Zanim przejdę w inne krajobrazy, ludzi i sposób myślenia.





Podróże często mają początek w marzeniach.Czasami coś przeczytamy/tak jak ja o Ameryce Południowej czy Australii/.Ale ja nigdy nie chciałem jechać do Afryki.A przecież pojadę.Przygotowania rozpoczęte.Wszystko przez pewną kobietę spotkaną w ruinach miasta Majów.Podpuściła mnie.Powiedziała,że ludzie dzielą się na dwa rodzaje:tych co jeżdżą do Ameryki Południowej/ton jej głosu dobitnie świadczył o tym co myśli o tych ludziach/i tych co jeżdżą do Afryki/wiecie już jaki był ton jej głosu?/.Pomyślałem,że sprawdzę kto tam jeździ.
Dobre buty i kurtkę już miałem.Dlatego starym zwyczajem najpierw kupiłem przewodnik po Kenii.To miał być cel wędrówki.Trzeba było wybrać termin,określić co i w jakiej kolejności oglądać.Gdzie nocować,ile pieniędzy potrzeba na miesiąc.O biletach na samolot trzeba myśleć pół roku wcześniej.A przewodnik ma być pisany przez ludzi znających miejsca,którzy byli tam
i widzieli to co opisują.Stara zasada mówi jednak:przeczytaj i zapomnij.Na miejscu rozmawiaj z ludźmi/język!/.Słuchaj miejscowych,turystów,którzy już byli w miejscach,które cię interesują.
Na pewno dowiesz się o czymś czego w przewodniku nie ma.Nie bierz dużo ze sobą.Wszystko mają na miejscu.Ucieszą się,że wyglądasz jak oni,że dajesz im zarobić.Kiedy pierwszy raz wyjeżdżałem na rok miałem chyba 20 kg ze sobą,dziś mam nie więcej jak pięć.
Więc zacząłem czytać przewodnik.Wybrałem termin i miejsca do zwiedzenia.Wbrałem się w odwiedziny do biura zarezerwować bilet.
Ale po drodze znalazłem jedno zdanie w przewodniku,które sprawiło,że całkiem zmieniłem plany.Pojadę nie na miesiąc a na trzy,nie zimą tylko latem.I już dziś wiem,że zobaczę to czego nie ma w żadnym przewodniku.
Bądź więc otwarty.Nie przywiązuj się do pierwszych pomysłów.
Zostałem zaakceptowany.Już tam na mnie czekają.Trzy miesiące.W każdym miesiącu cztery
pięciodniowe wyjazdy w teren,trzydziestu pacjentów dziennie.Moskity,AIDS,wirusowe zapalenia mózgu,złamania,ukąszenia węży.W klinice wykłady,rozmowy ze studentami.
-Przygotuj się na obóz przetrwania na równiku.Tak mi napisali.Nie zawsze jest prąd,internet chodzi jak mucha w smole,skromne jedzenie...Tubylcy mają nas traktować dobrze,ale nie bierz cennych przedmiotów na wyjazd w teren,pieniedzy tylko tyle ile musisz...A gdybym znał
francuski to wysłali by mnie do Congo i Rwandy.
Nie wiem czy na szczęście,ale nie znam francuskiego.
Tymczasem musiałem jednak skończyć szkołę,którą zaczynam w Polsce.Będę przydatniejszy.
Czasami nie można zmieniać planów.W Peru dzięki temu ocaliłem życie.
Podróże są diabelskim wynalazkiem człowieka, który pod względem nieprzyjemności, zmęczenia, niebezpieczeństw, utraty czasu, szarpaniny nerwowej da się porównać tylko z pobytem na wojnie. A o to ostatnie prawie się otarłem.
Dziś, na wpół umarły, zawróciłem na chwilę z tej drogi. Zatrzymałem się by sprawdzić czy jestem jeszcze ze świata tego, czy może już tu nie należę... Każda moja podróż to krok ku
zapomnieniu i zatraceniu. Dziś, tak wyraźnie jak nigdy przedtem widzę, że nie jestem stąd.
Jestem brązowy raczej niż biały.
Moja podróż do Kenii zaczęła sie w Meksyku.Ameryka Południowa...Najpiękniejszy język świata,cudowna muzyka,bajeczne pejzaże...
Nigdy nie przypuszczalem,że to może się tak potoczyc.

sobota, 14 marca 2009

Wśród ludu Turkana

Kolorowe stroje Ludu Turkana.

Lud Elmolo, życie codzienne

Równie kolorowo jest wśród ludu Elmolo.




W wiosce Ludu Elmolo


Piękność ludu Elmolo.

Dzieci wszędzie lubią być fotografowane


Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin