środa, 1 kwietnia 2009

KADYKS i MOMBASA... Nazwy miejsc magicznych... Niosących ze sobą obietnicę na spełnienie czegoś niezwykłego, czegoś czego nazwać nie potrafię, ale i nie potrzebuję. Kadyks miał być schronieniem okrutnych, jednookich korsarzy, bezlitośnie łupiących wszystkie żaglowce świata... Mombasa... To tam w tawernianych spelunkach gruby Murzyn spokojnie przechadzał się po ciasnych uliczkach Starego Miasta...
Kadyks nie spełnił swoich obietnic. Hałas samochodów, ciasnota, brak oddechu... Wyjechałem stamtąd niezadowolony. I nie pocieszała mnie nawet możliwość zanurzenia się w ciepłej wodzie morskiej...
Mombasa urzekła mnie od razu. I to pomimo swojego zgiełku, tłumu samochodów próbujących przecisnąć się nawet pomiędzy pieszymi. Pomimo biedoty wyciągającej ręce po jałmużnę.
POCZUŁEM POWIEW INNEGO ŚWIATA. Zapowiedź spełnienia obietnicy jaką dają miejsca magiczne.
Powiadają, że każdy z nas ma swoje morze, na które kiedyś wypłynie. Być może kawałek tego mojego morza jest właśnie tu....

1 komentarz:

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin