sobota, 11 kwietnia 2009

Mam taki pomysł.A.T.W. w Kenii.Ale nie chodzi mi tylko o sprzedaż kosmetyków.Ta,choc powoli i z trudnościami,to już się zaczęła.Jest dwie czy trzy osoby,które już badają możliwości sprzedaży,szukają potencjalnych klientów.I jest pięknie,bo ci co kupili raz wracają po dokładkę,mówią,że to działa.Więc może pod koniec tego roku uda się wszystko zorganizowac bardziej profesjonalnie.I tak by zasięgiem działania objąc całą Afrykę.Wszystko zaczyna się od marzeń.
Ale to tylko kawałek pomysłu.Jego dalsza częśc to gabinet kosmetyczny oparty na produktach A.T.W.Kenijki wydają na kosmetykę dużo pieniędzy.Kenia to kraj pełen kontrastów.Oprócz takich,którzy nie mogą związac końca z końcem,są i tacy,którym żyje się nieźle i nie muszą się za bardzo martwic o swoją przyszłośc.Nawet jeśli kryzys jest na świecie.Więc trzymajcie kciuki.
Pytają mnie z różnych stron jakmożna pomóc tym potrzebującym pomocy.Czy Polska nie jest za daleko.Można im tu pomóc.A jesteśmy i daleko i blisko.
Mój gabinet w Kisasi opiera swoją działąlnośc na lekach homeopatycznych sprowadzanych z Polski,z apteki homeopatycznej "Pod Wagą" mgra Andrzeja Jelinowskiego z Sycowa koło Wrocławia.Przydałoby się więc od czasu do czasu trochę grosza na zakup leków.Odciążyłoby to trochę moją kieszeń.Apteka wspiera moją działalnośc poprzez znaczne upusty cenowe.
Jest też inna częśc mojej tu działalności.Jest pewien projekt.
Projekt, którym się teraz zajmujemy, to organizacja pozarządowa o nazwie
„Association of Complementary Medicine and Art. Organization”. Jesteśmy w
trakcie jej rejestracji. Jednak nie zważając na sprawy formalne już teraz prowadzimy
naszą działalność. Na początku grudnia rozpoczął działalność stały
gabinet w miejscowości Kisasi niedaleko miasta Kitui. Okolica ta pozbawiona
jest dostępu do lekarza, nie ma tu szpitala. Nie ma też prądu, ani bieżącej
wody.
Właściwie to będą dwa gabinety. W jednym będzie laboratorium do
wykonywania badań krwi, moczu, testów na malarię ( jedna z najpowszechniejszych tu
chorób ),amebę, pasożyty jelitowe ( brudna, nieprzegotowana woda ) itp. Drugi
gabinet to miejsce przyjmowania pacjentów. Oprócz tzw niekonwencjonalnych
metod leczenia ( głównie homeopatia, aromaterapia i terapia manualna
),stosować chcemy także leczenie konwencjonalne. Do tej pory przyjeżdżaliśmy tu
raz w miesiącu na jeden dzień i każdorazowo
przychodziło do nas około 20 pacjentów.
Jest nas w tej chwili czwórka, tzn ja i Keziah (Kenijka) ( jesteśmy
homeopatami), Nancy, tłumaczka z języka Kikamba na angielski, oraz Japhet, mający wiedzę i doświadczenie w zakładaniu i prowadzeniu takiej organizacji.
Leki homeopatyczne nie są w Kenii dostępne. Sprowadzam je z Polski, z apteki
w Sycowie ( Jej właściciel, mgr Jelinowski wspiera nas poprzez spore upusty
cenowe), jak do tej pory czynię to za własne pieniądze.
Pacjenci, za wizytę i lekarstwa wystarczające na miesiąc leczenia płacą
około 5 dol, co jak na tutejsze warunki jest sumą symboliczną. Podróż do
najbliższego szpitala, wizyta u lekarza i wykupienie leków to około 1500 do
2000Ksh co dla przeważającej większości tutejszych mieszkańców jest
poza ich możliwościami ( my bierzemy 350Ksh ).
Przyjmujemy wolontariuszy, którzy zechcieliby nam pomóc. Chodzi nam
głównie o homeopatów i lekarzy ( konieczne notarialne tłumaczenie dyplomu na
angielski ) medycyny konwencjonalnej. Jest w zasadzie jeden warunek przyjazdu.
Trzeba wpłacić 600 zł na nasze konto, co umożliwi nam zakup
leków. Znajomość angielskiego jest mile widziana. Zapewnimy spanie i jedzenie w Nairobi i w Kisasi. Przyjechać trzeba na własny koszt. Za przyjmowanie pacjentów
wolontariusz nie otrzymuje wynagrodzenia. Długość pobytu do uzgodnienia. Nasza
klinika jest poza jakimikolwiek trasami turystycznymi, więc będzie
możliwość zobaczenia Kenii prawdziwej, nie z pocztówek czy wycieczek dla
zagranicznych turystów. Jeśli ktoś chciałby pojechać do Masai Mara, czy na inną
wycieczkę, musi to uczynić na własny koszt, ja podpowiem z czyich usług warto
skorzystać. Jeśli ktoś nie jest ani homeopatą ani lekarzem, też może
przyjechać wpłacając 600 zł. Zabierzemy go do naszego gabinetu i będzie
mógł zobaczyć co robimy.
W nazwie naszej organizacji jest też sztuka. Tej części działalności
jeszcze nie rozpoczęliśmy, ale gdyby ktoś miał jakieś interesujące nas
pomysły to chętnie skorzystamy i zaprosimy do wprowadzenia ich w życie.
Chociaż najbardziej zależy nam na pomocy lekarzy, to przyjechać mogą
także studenci medycyny (ostatnie dwa lata ).Specjalizacja nie ma tu
znaczenia, albowiem i tak przychodzą pacjenci ze wszystkimi możliwymi
chorobami (reumatyzm, astma, cukrzyca, nowotwory, alergie wszelkiego typu, choroby skóry...),trzeba więc być przygotowanym na wszystko i nie ograniczać się do swojej specjalizacji.
Trzeba samemu zapłacić za dojazd z lotniska do mojego mieszkania w
Nairobi, a potem koszt przejazdu do Kisasi. Jedzenie i spanie zapewnimy. Proszę tylko nie spodziewać się luksusów.
Do w Kisasi ma mieć jednak prąd, bieżącą wodę i ubikację europejską (nie latryna), będzie prysznic, ale nie wanna.
Termin przyjazdu i długość pobytu do uzgodnienia.
Z góry przepraszam za nieregularność odpisywania na maile.
W Kisasi niemam Internetu. Na razie nie ma też prądu.
Strona internetowa kenijskich organizacji pozarządowych podaje,że już jesteśmy zarejestrowani.Nie dostałem jednak jeszcze oficjalnego potwierdzenia.
Więc zapraszam wszystkich chcących i mogących pomóc.Każda pomoc będzie mile widziana.

1 komentarz:

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin