piątek, 11 grudnia 2009

TRUDNE ROZMOWY

Danielowi wydawało się,że pojedzie sobie na trzy dni do Garissy na rozmowy kwalifikacyjne,a ja mu zapłacę za ten czas kiedy nie będzie go w pracy.Był zdziwiony gdy dowiedział się,że nawet jeśli zgodzę się by tam pojechał to na pewno nie będą to trzy dni tylko jeden,bo co z tego,że on chce tam być wcześniej bo transport taki czy inny lub dlatego,że on chce dowiedzieć się o co pytają.
Potem oczywiście należą mu się trzy dni wolne z okazji Świąt i to też musi dostać.
W pewnym momencie myślałem nawet by go zwlnić całkiem.Niech sobie jedzie gdzie chce.I życzyć mu szczęścia.
Oczywiście ma prawo się rozwijać,szukać nowej ciekawszej pracy.Mój gabinet jest niewielki i możliwości rozwoju daje niewielkie.Ale daje za to podstawy praktyki i kontakt z tym co codzienne.
W dodatku jest tu przednówek i ludzie prawie nie mają pieniędzy.Podobno sytuacja ma się poprawić od stycznia,może nawet od Świąt.Co prawda inni mówią mi,że dopiero od marca.
Na szczęście Daniel i Julies zrozumieli alternatywę.Co prawda początkowo Julies wspomniał o tym,że ciągle może wrócić pod skrzydła ojca...Od razu dałem mu wolną drogę.
Zwróciłem im też uwagę,że jak nie ma pacjentów to nie ma też pieniędzy na ich wypłaty.Więc jak będą zbyt dużo żądać to skończy się to zamknięciem gabinetu.
Wczoraj zapytałem ich czy w imię przetrwania ciężkiego czasu zgodzą się na zmniejszenie zarobków po to by potem wszystko nadrobić.Dziś powiedzieli,że się zgadzają.Daniel obiecał,że załatwi kogoś na swoje miejsce gdyby odchodził.
Więc pewnie będzie tak,że nie dostaną całych zarobków,ale dostaną je przed Świętami.
Ja i Keziah nie dostaniemy nic.Zobaczymy jak to będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin